Graffiti coraz częściej postrzegane jest jako sztuka. Osoby, które je tworzą, szkolą swój warsztat i niezwykle często zaczynają poruszać w swych dziełach ważne, aktualne tematy. Nieważne czy dotyczą polityki, życia społecznego czy ekonomii – każą nam przystanąć, pomyśleć i wyciągnąć wnioski.
Najlepszym przykładem jest tutaj chyba Banksy. Anonimowy artysta z Wielkiej Brytanii, którego prace uliczne osiągają zwrotne sumy pieniędzy. Rozważania na temat tożsamości Banksy’ego są też już stałym elementem dyskusji w mediach społecznościowych oraz tradycyjnych; podejrzewa się nawet, że nie ma tu mowy o jednej osobie, lecz całej ekipie ludzi.
Środki do usuwania graffiti
Z takiej twórczości można i trzeba się cieszyć. Wszystko co nieco wysili nasze mózgownice, stanowi wartość dodaną dla naszego społeczeństwa i miejskiej przestrzeni. Co jednak w sytuacji, gdy dany „malunek” nawet nie zahacza o definicję sztuki i zwyczajnie szpeci nam rzeczywistość?
Jeśli mieszkasz w odsłoniętym do ulicy budynku, z pewnością miałeś/-aś już do czynienia z grafficiarzami. A właściwie, jak powinno się ich nazwać – „pseudografficiarzami”, których jedyny wysiłek włożony w kolejny malunek to wyuczenie się pisania własnego pseudonimu i zakup puszki farby. Okropieństwo. Nie bój się reagować: jeśli coś Ci się nie będzie podobać w najnowszym „dziele”, potrzebny będzie Ci środek przeciwko graffiti. Wszyscy będziemy Tobie wdzięczni, jeśli zmyjesz to małe okropieństwo ze swojej ściany i przed kolejną próbą jej oszpecenia, potraktujesz swoją elewację farbą, stanowiącą zabezpieczenie przed graffiti. Pamiętaj jednak, że „graffiti graffiti nierówne” – jeśli uznasz, że przed Twoimi oczami wyrosło jakieś dzieło sztuki, pozostaw je na dłuższy moment, żeby cieszyło oczy przechodniów. Sfotografuj i przechowaj w rodzinnym albumie. Bo, kto wie, może będziesz świadkiem narodzin nowej gwiazdy?